Brytyjscy marynarze rozrabiają w Rotterdamie

Brytyjscy marynarze rozrabiają w Rotterdamie

Już nie raz pisaliśmy o władzach Amsterdamu, które mają dość rozrabiających Brytyjczyków. W tym tygodniu spory problem z nimi ma też Rotterdam. Anglicy przybyli do tego holenderskiego miasta w znacznych ilościach. Jak się tam znaleźli? Wraz ze swoim statkiem, lotniskowcem HMS Prince of Wales, który w tym tygodniu gości w Niderlandach. Jego marynarze poszli zaś "zwiedzać" miasto. 

Gigant stojący w holenderskim porcie to wielka gratka dla fanów marynistyki i militariów. Jest to jeden z najnowocześniejszych lotniskowców na świecie, wodowany w 2017 roku. Okręt ten mierzy 284 metrów długości. Jego cechą charakterystyczną są dwie wieże i unoszący się w górę koniec pasa startowego. W odróżnieniu od najbardziej znanych z filmów, klasycznych amerykańskich lotniskowców, nie ma układu pasów w stylu V. Wszystko dlatego, iż od samego początku był budowany dla maszyn STOVL, czyli samolotów krótkiego, pionowego startu i lądowania. Jednostka może mieć na swoim pokładzie oprócz śmigłowców 48 maszyn F-35B. A w sytuacji nadzwyczajnej do jej hangarów da się zapakować aż o 22 takie maszyny więcej. Na pokładzie zaś służy około 1,5 tysiąca marynarzy i piechoty morskiej.

 

Goście

Podczas postoju w porcie, w Rotterdamie część z tej ogromnej załogi zeszła na ląd. Tam zaś okazało się, iż nie wszyscy Brytyjczycy to gentlemani. Holenderskie służby aresztowały trzech brytyjskich żołnierzy z racji różnych incydentów, do jakich doszło w mieście. W przypadku jednego policjanci musieli użyć paralizatora, ponieważ marynarz okazał się bardzo butny.

 

Poniedziałek

HMS Prince of Wales zakotwiczył w porcie w poniedziałek i już w nocy z poniedziałku na wtorek, goście z drugiej strony kanału La Manche dali o sobie znać. Doszło do konfrontacji między miejscową policją a marynarzami. Brytyjczycy nie chcieli słuchać i stawiali opór. Jeden z nich był zaś na tyle krewki i agresywny, że patrol postanowił rozwiązać tę sprawę, naciskając na spust. Kilka sekund później, po podsmażeniu taserem, marynarz spokorniał i grzecznie czekał, aż zostanie aresztowany za napaść na funkcjonariusza.

Rum?

Królewska Żandarmeria Wojskowa informuje zaś o Angliku, który trafił na dołek za publiczne pijaństwo. Kultywowanie wielowiekowej tradycji, iż po powrocie z rejsu marynarz udaje się do zamtuza lub innego miejsca, gdzie może zakosztować alkoholu lub innych uciech doczesnych nie jest zakazane, ale musi mieć swój umiar. Ten człowiek go jednak nie znał. Przy okazji zatrzymania funkcjonariusze znaleźli przy nim twarde narkotyki. Ilości te wskazywały jednak na tak zwany własny użytek.

 

Nieznany

Trzeci zatrzymany trafił na dołek w środę wieczorem. Mężczyzna ten wydawać by się mogło, iż narozrabiał najmniej. Policjanci zatrzymali go za picie w miejscu publicznym. Problemy jednak pojawiły się później, gdy okazało się, że Brytyjczyk nie ma przy sobie żadnych dokumentów. To zaś w Holandii oznacza zatrzymanie do wyjaśnienia.

 

Dodatkowe patrole

Z racji gości władze miasta postanowiły zwiększyć czujność. Wprowadzono dodatkowe patrole w mieście. Na ulicach pojawi się więcej oficerów. Patrolować miasto będzie nie tylko policja i niderlandzka żandarmeria. Dołączyli do nich też żandarmi z lotniskowca. Wszystko po to, by uniknąć w weekend ekscesów i w razie czego odprowadzić niepotulnych marynarzy na jednostkę.
Patrole te potrwają do poniedziałku, kiedy to lotniskowiec odbije od nabrzeża.

 

Źródło:  Nu.nl