Chrześcijanie atakują dziennikarzy w Urk

pobicie dziennikarzy przez chrześcijan

W Urk i Krimpen aan den IJssel doszło do ataku na Holenderskich dziennikarzy. Jeden z przedstawicieli mediów został potrącony przez samochód. Drugi skopany i pobity przez lokalnych mieszkańców. W efekcie policja rozpoczęła śledztwo w sprawie naruszenia nietykalności cielesnej. Funkcjonariusze zatrzymali jednego mężczyznę. Możliwe są kolejne aresztowania. Kto zaatakował dziennikarzy? Bogobojni chrześcijanie, którzy szli się pomodlić do kościoła.

Wydarzenia sprzed tygodnia

Kilka dni temu pisaliśmy, iż chrześcijańska, ortodoksyjna parafia w Urk zdecydowała się zignorować wszystkie obostrzenia koronowe. Jej zarząd stwierdził, iż prawo boskie jest nad prawem ludzkim i nie można zabraniać wiernym chodzenia do kościoła. Nie można również nakładać im jakichkolwiek limitów i obostrzeń w świątyni. W efekcie tydzień temu, w niedzielę, zamiast maksymalnie 30 osób w maseczkach i w odległości 1,5 metra od siebie, świątynia zapełniła się setkami wiernych, którzy liczyli, iż Bóg uchroni ich przed zakażeniem COVID-19 i w kościele, wielbiąc imię Pana, nie mają się czego bać.

 

Dobry temat

Nie dziwi więc, iż wczoraj pod parafią w Urk i pod kościołem w Krimpen aan den IJssel, który postanowił również szeroko otworzyć drzwi dla wiernych, zebrali się dziennikarze. Reporterzy chcieli wypytać parafian, czy nie boją się uczestniczyć w nabożeństwie. Co myślą o obostrzeniach koronowych, czy przestrzegają ich w innych sferach życia oraz czy w ogóle wierzą w epidemię i to, co władza mówi o rozprzestrzenianiu się COVID-19. Nie wszyscy chcieli rozmawiać. Wielu uciekało przed mikrofonami, zasłaniało twarze przed obiektywami kamer. Inni zbywali dziennikarzy tylko półsłówkami. Naprawdę mało kto chciał dyskutować z mediami.  Widać było, iż wierni traktują dziennikarzy jako zło konieczne lub nawet jako wrogów, którym trzeba dać nauczkę.

Atak w Krimpen aan den IJssel

Do świątyni w Krimpen aan den IJssel przybyło w niedzielny poranek około 700 wiernych. Dziennikarz RTV Rijnmond starał się przeprowadzić wywiad z dwójką z nich wchodzących do kościoła. Nagle został jednak zaatakowany od tyłu przez jednego z wiernych. Kopnięto go i uderzono od tyłu w korpus. Napastnika chciał zatrzymać ochroniarz dziennikarzy NOS, ale przeszkodzili mu w tym inni wierni. W efekcie mężczyzna zniknął w kościele. Poszkodowany dziennikarz zgłosił jednak sprawę na policję. Ta zatrzymała 43-latka po opuszczeniu świątyni. Władze kościoła chciały przeprosić reportera. Ten jednak wskazał, iż przyjmie przeprosiny tylko od napastnika.

Skopany przez wierzących i potrącony przez samochód

Jeszcze gorzej sytuacja wyglądała w Urk. Tam dziennikarz został skopany przez dwóch wiernych idących do kościoła. Gorliwi chrześcijanie stwierdzili, iż należy ukarać przedstawiciela mediów za to, iż ma czelność pytać, dlaczego nie respektują obostrzeń koronowych. Dwójka ta dokonała ataku na przedstawiciela mediów, mając za nic, iż obok niego jest policja, która widzi całe zajście.  Chwilę później ten sam reporter znalazł się na masce suv'a BMW. Kierujący pojazdem specjalnie staranował dziennikarza, nie bacząc na policję w okolicy jak i na dziesiątki aparatów i kamer innych reporterów. Kierowca miał to za nic. Zniszczył również mikrofon pracownika mediów. Policja nie zatrzymała wiernego, który spokojnie udał się do kościoła. Sprawa ta również została oficjalnie zgłoszona wymiarowi sprawiedliwości.

Policja mówi o naruszeniu nietykalności cielesnej i o tym, iż wyciągnie konsekwencje. Dziennikarze wszak, wykonują swoją pracę, a nie znęcają się nad wiernymi. Kościoły wskazują, iż doszło do czegoś, co nie powinno mieć miejsca. A wierni? Wielu z nich uważa, iż cała sprawa jest niepotrzebnie rozdmuchana i nikt nie powinien się wtrącać do tego jak dana osoba wierzy i praktykuje swoją wiarę.