Brak szczepionek na wściekliznę w Holandii
W Holandii jest tak dobrze, że zaczęło być źle. Okazuje się, że w kraju nie ma szczepionek przeciw wściekliźnie. Czy to oznacza, iż jeśli kogoś ugryzłoby zarażone zwierzę, byłby skazany na śmierć? Na szczęście nie. Sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. Szczepionek brakuje bowiem tylko dla pewnej grupy obywateli.
GGD, wraz z branżową organizacją farmaceutów KPMG, ogłosiły, że w Królestwie Niderlandów jest za mało szczepionek przeciw wściekliźnie. Te, choć są produkowane, będą dostępne najwcześniej w styczniu 2024 roku, w efekcie kraj czeka pół roku niedoborów.
Jest źle, ponieważ jest dobrze
Jak to możliwe, iż szczepionek na rynku jest tak mało? Przecież to śmiertelna dla człowieka choroba. Wszystko to efekt tego, iż zapotrzebowanie na nią w krainie tulipanów jest praktycznie zerowe. Niderlandy przez lata walczyły ze wścieklizną i tę walkę udało im się wygrać. Bezpańskie psy i koty są kastrowane i sterylizowane, zresztą z racji na inną kulturę problem bezpańskich zwierząt w Holandii nie występuje w dużym stopniu. Lata zrzutów szczepionek dla dzikich zwierząt również zrobiły swoje. W efekcie wirus zanikł w Holandii.
Po co więc szczepionka
Po co więc szczepionka w Holandii? Władze wolą dmuchać na zimne. Nigdy nie wiadomo bowiem, co się stanie. Zwierzęta nie znają przecież granic. Ponadto ktoś może zarazić się wścieklizną w innym kraju i przyjechać do Holandii. Takiej osobie trzeba podać zastrzyk. Te podaje się w dniu zero – gdy zostało się pogryzionym, podrapanym czy, np. oblizanym przez zwierzę, które mogło mieć wściekliznę, a następnie w 3, 7, 14 i 28 dniu po możliwym kontakcie z zakażonym zwierzęciem. Odporność po takim szczepieniu utrzymuje się przez kilka lat.
Profilaktyka
W Holandii są środki dla ewentualnych zakażonych. Brak jednak medykamentów na leczenie profilaktyczne. Można bowiem przejść serię szczepień (jest nieco rozciągnięta w czasie niż ta opisana wyżej), gdy chce się uzyskać odporność. Po co? Wielu Holendrów jeździ na wakacje do krajów afrykańskich lub tych leżących w Ameryce Południowej, Azji Południowo-Wschodniej. Tam wścieklizna dalej występuje i niektóre biura podróży nawet zalecają szczepienia dla „świętego spokoju”. Na takie prewencyjne szczepienia kraina tulipanów nie ma jednak środków. Ludzie ci muszą więc albo z nich zrezygnować, albo prywatnie zakupić szczepionki za granicą.
Źródło: Nu.nl