Brak prądu paraliżuje Utrecht i Amsterdam
Wczoraj w Utrechcie doszło do paraliżu komunikacyjnego. Tysiące ludzi stało na peronach tamtejszego dworca, nie wiedząc, czy i kiedy uda im się ruszyć w drogę. Dlaczego tak się stało? Odpowiedź jest z jednej strony banalna, z drugiej straszna dla społeczeństwa XXI wieku. Po prostu zabrakło prądu. Niedobory energii pojawiły się jednak nie tylko w tym mieście.
Z powodu braku prądu w Abcoude, składy stanęły na liniach takich jak Den Bosch–Utrecht i Amsterdam–Utrecht. Pociągi bez prądu bowiem nie pojadą. Nie było też szans, aby zastąpić lokomotywy elektryczne spalinowymi. Co, bowiem po tym, iż pociągi ruszą, jak cały system nadzoru i bezpieczeństwa również nie działał, bo był na prąd.
Na peronach
Zwykle w takiej sytuacji NS organizuje transport zastępczy. W tym wypadku jednak pasażerowie mogli o nim zapomnieć. Na trasie Amsterdam Utrecht nie pojawiły się żadne autobusy. Dlaczego? NS stwierdził, iż pasażerów jest zbyt dużo. Mowa tu bowiem o składach przewożących setki, a czasem w godzinach szczytu nawet tysiące osób. Do jednego autobusu wejdzie zaś maksymalnie 70 podróżnych. NS nie miałby więc nawet tylu autobusów, nie mówiąc już o tym, iż mogłoby dochodzić do dantejskich scen, gdy ludzie chcieliby jako pierwsi zająć miejsce w pojeździe.
Na trasie
Jedne z największych problemów dotknęły ludzi jadących pociągami na trasie Schiphol-Utrecht. Tam pechowcy mogli się nawet spóźnić na samolot. Jaka była skala problemu? Pytany o to wczoraj wieczorem rzecznik prasowy, nie był w stanie odpowiedzieć. Również ProRail (zarządca torów), nie umiał określić, ile składów utknęło na stacjach, ile między miastami. Zapewniono jedynie, iż podejmowane są wysiłki, by każdy pociąg, który zatrzymał się w drodze, dotarł do najbliższego dworca.
Połowiczny sukces
Wczoraj wieczorem NS i ProRail poradziły sobie z awarią zasilania. Był to jednak tylko połowiczny sukces. Nadal nie działał bowiem system sygnalizatorów i nadzoru. W efekcie jazda była często nadal wstrzymywana ze względów bezpieczeństwa. Tę drugą usterkę udało się usunąć dopiero nocą.
Wszystko to sprawiło, iż wielu pasażerów spędzało na dworcach długie godziny. Liczne składy zostały zaś całkowicie odwołane lub ruszyły na tory z kilkugodzinnym opóźnieniem.
Amsterdam
Nie tylko kolejarze w Utrechcie wczoraj borykali się z brakiem prądu. Od energii została odcięta też spora część Amsterdamu. W poniedziałkowy poranek 68 tysięcy przyłączy, w tym wiele gospodarstw domowych, sklepów i firm zostało bez prądu. Na drogi nie wyjechały również tramwaje. Sygnalizacja świetlna także w wielu miejscach przestała działać. Problem dotyczył co najmniej czterdziestu ulic w zachodnim Amsterdamie, rejonie Jordaan i zabudowań przy zachodnim pasie kanałów. Oprócz nich kłopoty miało wiele gospodarstw domowych w Oud-Zuid, a także Museumplein.
Pełne ręce roboty
Z racji takiej sytuacji straż pożarna i policja miały pełne ręce roboty. Funkcjonariusze musieli w wielu miejscach zająć się kierowaniem ruchem. Strażacy zaś wyjeżdżali do dziesiątek biurowców i bloków, gdzie ludzie utknęli w windach. Kryzys ten trał przez kilka godzin do momentu aż elektrykom nie udało się usunąć awarii na węzłach przesyłowych.