Bitwa o Hagę

Pościg, wypadek i uciekający Polak

Niektóre rejony Hagi wyglądały rano, jakby w mieście doszło do walk niczym na Ukrainie. Zniszczone samochody, uszkodzone elewacje domów, wybite szyby. W niedzielę miasto powoli otrząsało się z tego co miało miejsce w nocy. Wtedy to doszło do małej bitwy, w której policja starła się z Erytrejczykami. Co dokładnie się stało? Wszystko to efekt spotkania grupy tej mniejszości narodowej i ich wewnętrznych waśni.

Jak podaje policja, czterech jej oficerów zostało rannych podczas zamieszek, które miały miejsce przy okazji spotkania mieszkańców Erytrei w Hadze. Stróże prawa wskazują, iż udało im się aresztować kilka osób, które siały największy chaos, maszerując ulicami, podpalając radiowozy, samochody osobowe i autobusy. Uszkodzone zostały też budynki, w tym Opera Hall Center.

Spotkanie

Początek zamieszaniu dało spotkanie grupy tej mniejszości etnicznej w Opera Hall Center. To pokojowe, radosne zgromadzenie, które jak wskazują świadkowie, było weselem, zostało przerwane przez grupę młodych osób z erytrejskiej organizacji „Brigade Nhamedu”. Ludzie ci, jak mówi burmistrz miasta, już od samego początku byli wrogo nastawieni do przeciwników politycznych będących na spotkaniu i dążyli do konfrontacji.

 

Zamieszki

Młodzi parli do konfrontacji i dążenia te niestety dla miasta zakończyły się sukcesem. Napięcie między dwiema wrogimi sobie grupami bardzo szybko z utarczek słownych przerodziło się w przemoc, która rozlała się na Hagę, doprowadzając do zamieszek.

Ewakuacja

Oprócz pięści i różnego rodzaju improwizowanego oręża, w ruch poszedł również ogień. Napastnicy starali się bowiem podpalić Opera Hall Center. Budynek finalnie nie spłonął z ludźmi w środku, ale kilka osób podtruło się dymem. Policja zaś około godziny 22:00 zdecydowała się ze względów bezpieczeństwa, ewakuować pozostałych na sali przerażonych biesiadników, wywożąc ich w bezpieczne miejsce.

Walki uliczne

Kiedy policjanci ewakuowali weselników, walki toczyły się już na ulicach. W Hadze można było spotkać ganiających się wzajemnie mieszkańców Erytrei, chcących sobie wyrządzić krzywdę. Gdy jednak ludzie ci widzieli policję, ta stawała się wrogiem ponad podziałami. Ludzie w mundurach chcieli bowiem przerwać „wyrównywanie rachunków”. W efekcie rannych zostało dwóch policjantów, którzy doznali ran górnych kończyn. Oprócz tego jedna policjantka straciła zęby, a jeden oficer został potrącony.

Pacyfikacja

By uspokoić sytuację, która z każdą chwilą zaczęła robić się coraz gorętsza i to dosłownie, oprócz bójek zadymiarze zaczęli bowiem podpalać radiowozy i samochody przypadkowych osób, wprowadzono zarządzenie nadzwyczajne, pozwalające policji zamknąć rejon i dokonywać prewencyjnych zatrzymań oraz przeszukań. Do Hagi wysłano też ciężkie jednostki prewencji z całego kraju.
Policja oprócz łapania i pacyfikowania zamieszek eskortowała też strażaków, którzy starali się gasić pożary wzniecane przez młodych przybyszy z Afryki.

Aresztowania

Jak poinformowali policjanci, tej feralnej nocy z soboty na niedzielę dokonano kilku aresztowań najbardziej agresywnych Erytrejczyków. To jednak nie koniec. Prokuratura powołała specjalny zespół dochodzeniowo-śledczy, który ma wraz z policją znaleźć i ukarać wszystkich, którzy zakłócili porządek publiczny.

 

Dlaczego?

W niedzielę miasto „lizało rany” po nocnych zamieszkach. Wtedy też pojawiło się pytanie dlaczego tak się stało? Jak wskazują władze miasta, liczyli się z tym, że spotkanie społeczności Erytrei może prowadzić do wzajemnych napięć. Samorząd wiedział więc o tym wydarzeniu w Opera Hall Center z wyprzedzeniem. Dlatego też w rejon już zawczasu wysłano pewne jednostki policji. O godzinie 16 było jednak już wiadomo, iż mundurowych było zbyt mało, by opanować sytuację, gdy ta zaczęła wrzeć. Spory bowiem między stronnictwami w Erytrei już dawno wyszły poza sferę czysto polityczną. Spór światopoglądowy podzielił społeczeństwo, nie tylko w kraju, ale też poza nim. Animozje są tak duże, iż wielu mówi już o wrogości, a nawet aspektach mogących wskazywać na pewnego rodzaju wojnę domową. Spotkanie jednej grupy, nawet w kwestii tak radosnej sprawie jak wesele, zostało więc potraktowane jako okazja do ataku dla drugiej.

 

 

Źródło:  AD.nl