Bezdomny 53-latek prędzej zamarznie niż porzuci psa

Bezdomny 53-latek prędzej zamarznie niż porzuci psa

Mówi się, iż wielu ludzi nie zasługuje na psią miłość i oddanie, ponieważ samemu nie jest w stanie się odwdzięczyć. Bezdomny Ricardo pokazuje jednak, co to jest miłość do zwierzęcia. 53-latek ma pełne prawo spać w noclegowni. Gdy jednak dowiedział się, że aby zdobyć ciepłe łózko musi rozstać się ze swoim psiakiem Sammym stwierdził, iż nie zostawi zwierzęcia, że woli spać na ulicy niż porzucić czworonoga.

Pozostał z niczym

Ricardo pracował w Holandii. Trzy lata temu jednak jego życie się zawaliło. Stracił on pracę. To był pierwszy cios. Drugi pojawił się, gdy stał się podejrzanym o oszustwo finansowe i bank zablokowały jego konta. Również wszystkie świadczenia, jakie otrzymywał, momentalnie zostały wstrzymane.

„Nie mogłem już uzyskać dostępu do swoich kont i miałem problemy zdrowotne. Miałem raka jelita grubego”  - mówił dziennikarzom AD, dodając, iż gdy stał się bezdomnym, przez pewien czas pomieszkiwał u znajomych, ale to po pewnym czasie też się skończyło.Ludzie się od niego odwrócili i został sam. No prawie sam. Gdy życie się zawaliło przy mężczyźnie został Sammy, jego obecnie już bardzo leciwy psiak.

 

Szopa

Jak mówił bezdomny, w lecie spał po szopach ogrodowych, teraz jest jednak coraz zimniej. Sammy, który jest już staruszkiem, czasem potrafił się wręcz trząść z zimna. Mężczyzna niekiedy więc ryzykując swój pobyt, przemycał psa do noclegowni. Kundelek jest mały i udawało się go ukryć gdzieś pod kurtką, czy w torbie. Czasem życzliwi pracownicy udawali się, że go nie widzieli.

 

Nielegalne

Wszystko to jednak było nielegalne. Jeden donos, jeden nadgorliwy pracownik i pies musiałby opuścić schronisko, a razem z nim i jego właściciel. Mężczyzna mówi bowiem, że nie zostawi zwierzęcia. Woli zamarznąć z nim na ulicy niż wyrzuć go na mróz w zimie.

 

Rozwiązanie

Na szczęście mężczyzna nie musi decydować się na tak desperackie decyzje. Armia Zbawienia otwarła bowiem noclegownię w Carnissesingel, w południowym Rotterdamie. Jest to specjalny punkt, gdzie przyjmują bezdomnych ze zwierzętami. Coraz więcej organizacji widzi bowiem, iż dla ludzi, którzy nie mają nic, od których świat się odwrócił, zwierzęta są wszystkim i nigdy się z nimi nie rozstaną.

Opieka

Holender został tam otoczony opieką. Otrzymał pokój, w którym może przebywać i w dzień, i w nocy. Opiece poddany został również jego pisak. Przebadał go weterynarz. Sprawdzono też, czy był on szczepiony. Wszystko dzięki współpracy z Fundacją Mendoo, która pomaga ludziom i zwierzętom, ofiarom przemocy domowej.

 

Wolą głodować

„Wielu bezdomnych, posiadających zwierzaki, straciło zaufanie do instytucji, ponieważ zawsze byli oni odrzucani. Jeśli pokażemy, że rzeczywiście poświęca się uwagę zwierzętom, które tak bardzo kochają, może się to zmienić. Dla wielu takich osób zwierzę jest wszystkim. Wolą głodować, dając swojemu psu ostatnie jedzenie, byleby tylko on miał co jeść. Możesz pomóc ludziom tylko wtedy, gdy pomożesz także zwierzętom” – przekazała Rianne Haaijema z Fundacji Mendoo dziennikarzom AD.

 

Jeśli przytoczony tu projekt pilotażowy, który w Rotterdamie rozpoczęła Armia Zbawienia, przyniesie pozytywne rezultaty, powstanie więcej takich placówek.

Źródło:  AD.nl