Bezdomni w Rotterdamie boją się zasnąć

Bezdomni w Rotterdamie boją się zasnąć

Los bezdomnych w Holandii, zwłaszcza tych, którzy kiedyś byli pracownikami migrującymi, nie jest łatwy. Bieda, brak dachu nad głową, wrogość pewnej części społeczeństwa, waśnie wewnątrz grupy, walka o ograniczone zasoby czy głód i zimno, to ich chleb powszedni. Wszystko to sprawia, iż wielu życie nauczyło być twardym, nawet szorstkim w obyciu. Po ostatnich wydarzenia z Rotterdamu duża część jednak zaczęła się bać. Niektórzy boją się nawet zasnąć, po tym co stało się w Pauluskerk.

Przemoc

Bezdomni często padają ofiarami przemocy. Czasem jest to przemoc wewnątrz grupy, czasem są oni atakowani, np. przez młodzież, czy prawicowych aktywistów. Zwykle kończy się na siniakach, zadrapaniach. Owszem niekiedy też zdarzają się zabójstwa i morderstwa. Nigdy jednak nie było takiej sytuacji jak ta w Pauluskerk, w Rotterdamie. Wielu bezdomnych słysząc o tej sprawie, z przejęciem mówi „mogłem być na jego miejscu”. Niektórzy wręcz boją się zasnąć gdzieś, na ławce na ulicy.

 

Zabójstwo dla zabawy

Przypomnijmy. Od paru dni holenderska policja poszukuje czarnoskórego mężczyzny, który podszedł do nocującego na ulicy bezdomnego. Najpierw sprawdził, czy człowiek ten mocno śpi, następnie wziął ciężką płytę chodnikową i z całych sił cisnął ją w głowę śpiącego kloszarda. 37-letni poszkodowany w stanie krytycznym. Obecnie walczy o życie w szpitalu.

 

Znali go

Pracownicy lokalnego oddziału Armi Zbawienia mówią, iż znają ofiarę, rozmawiali z nią kilka dni wcześniej. Ludzie ci, podobnie jak sami bezdomni są wstrząśnięci atakiem. „Osoby śpiące na świeżym powietrzu, które nocą leżą skulone w śpiworach w odległych miejscach, są niezwykle bezbronne” mówi dziennikarzom AD pastor i dyrektor AZ - Martijn van Leerdam z kościoła Paulus w Rotterdamie. Człowiek taki zwykle bowiem jest zawinięty w śpiwór, koc jak w kokon. Nawet gdyby zdążył się obudzić, zwykle nie byłby w stanie ani się uchylić, ani zasłonić przed ciosem.
Duchowny zaznacza, iż wie, że przemoc wśród bezdomnych to norma. To, co się jednak stało w nocy z poniedziałku na wtorek było wyjątkowo brutalne, wręcz przerażające.

Druga kategoria

Czemu tak się dzieje? Kapłan wspomina, iż nie raz bezdomni są wyśmiewani, przeklinani, a nawet atakowani przez zwykłych obywateli.  „Osoby bezdomne są postrzegane jako obywatele drugiej kategorii. Są traktowani chłodno i pogardzani” – mówi Van Leerdam. Część młodych ludzi uważa nawet bezdomnych za doskonały cel. Kto bowiem przejmie się ich losem. Kto uwierzy bezdomnemu alkoholikowi, że pobił go człowiek z „dobrego domu”. Takie postrzeganie dla tych ludzi jest więc niejako przyzwoleniem na przemoc.

 

Strach

W efekcie bezdomni w mieście bardzo się boją.  „Tym bezdomnym w Muzeum Morskim mogłem być ja” – mówi dziennikarzom 54-letni Jan Heerlijn, dodając „Dopóki sprawca nie zostanie aresztowany, nie zmrużę oka na zewnątrz”.

O tym co przeżywają bezdomni, wie lokalna policja. „Chcemy, aby każdy czuł się bezpiecznie. Dotyczy to także osób bezdomnych” – powiedział rzecznik policji w Rotterdamie, dodając, iż w rejonach, gdzie śpią bezdomni, nasilono kontrole policyjne. Patrole te mają na celu nie karanie kloszardów, np. za picie w miejscu publicznym, a zapewnienie im bezpieczeństwa. Oprócz tego, jak wskazuje oficer prasowy, stróże prawa liczą na zaufanie: „Mamy nadzieję, że odwiedzając ich regularnie, nawiążemy bliższy kontakt, dzięki czemu próg zadawania pytań lub składania raportów będzie niższy”. Wielu bezdomnych jest bowiem negatywnie nastawionych do policji. Zwykle bowiem panowie w mundurach przepędzają ich z ich koczowisk, czy ścigają za nieobyczajne działania.

Wszyscy liczą, iż sprawcę ataku uda się jak najszybciej złapać, by do miasta wrócił spokój. By ludzie znów mogli spać spokojnie, nawet jeśli ten sen ma przyjść na ławce gdzieś w parku.

 

Źródło:  AD.nl