Bezdomnego Piotra zabił jego przyjaciel?

Bezdomnego Piotra zabił jego przyjaciel?

Wszystko wskazuje na to, iż naszego rodaka, bezdomnego Piotra Gorzyńskiego zabił jego przyjaciel Guntis Z. To bowiem właśnie Łotysz miał podczas awantury z Polakiem skatować go i pozostawić na śmierć w parku w Leidschendam. Za to co się stało, obywatelowi Państwa Bałtyckiego grozi 18 lat więzienia.

Podczas mowy końcowej w pewnym momencie prokurator wstał i przedstawił jeden z dowodów w sprawie. W plastikowym, przezroczystym worku miał metalowy pręt o wadze 1,7 kilograma. To wedle śledztwa właśnie tą bronią został pobity Piotr. Jego słów wysłuchiwał Łotysz, który w Holandii, mimo iż jego kraj jest w UE, przebywa nielegalnie.

 

Skazany

Mężczyzna siedzący na ławie oskarżonych z pozoru mógł wyglądać na bezbronnego. W rzeczywistości miał on już jedno życie na sumieniu. W swojej ojczyźnie został skazany na 6,5 roku więzienia za to, iż podczas kłótni uderzył oponenta młotkiem, a potem siekierą. Ciosy te były śmiertelne. Ofiarę jednak znaleziono dopiero po kilku miesiącach, ponieważ napastnik ukrył ciało.

 

Bezdomny

Guntis w Holandii nie miał stałego miejsca zamieszkania. Był bezdomnym, utrzymywał się głównie z kradzieży i zbierania aluminium i miedzi. Przez jakiś czas pracował przy warzywach jako pracownik sezonowy, ale to się szybko skończyło. Tracąc pracę, trafił na ulicę. Oskarżony zamieszkał wtedy w zniszczonego budynku na obrzeżach Leidschendam. Kilkaset metrów od tego miejsca, 21 grudnia 2023 roku znaleziono właśnie martwego Polaka.

 

Dowody

Skąd jednak dowody, iż to właśnie on zabił? Policja przedstawiła przed sądem prawie półgodzinny materiał, w którym wskazywali, iż Polak i Łotysz razem błąkali się po Hadze i Leidschendam. Ostatnie fragmenty nagrania pokazują zaś, iż obaj pod koniec dnia, na krótko przed śmiercią Piotra, znajdowali się w Leidschendam Schakenbosch. Obaj wtedy wyglądali na pijanych.

Ofiara

Następnego ranka spacerowicze znajdują Polaka. Jest martwy. Sekcja zwłok wykazała, iż był bity i duszony. Przy jego ciele znaleziono zaś poduszkę, cegłę i wspomniany przez prokuratora pręt.

 

Oskarżony

Oskarżony przyznaje, iż tego dnia spożywał razem z Polakiem alkohol i zażywał narkotyki. Piotr nie miał zamiaru zostać jednak na noc z Łotyszem. Chciał złapać tramwaj, by wrócić w bliższe sobie rejony. Wtedy miało dojść do kłótni: „Zaczął na mnie krzyczeć. Nie był już sobą. Potem uderzył mnie w klatkę piersiową. Następnie uderzyłem go w twarz około sześciu razy i kilka razy kopnąłem w żebra. Byłem w czymś w rodzaju transu, już nieświadomy (zamroczony środkami odużającymi - red.). Odchodząc, odwróciłem się i byłem pewien, że on wciąż żyje. Bardzo mi przykro i wcale nie było moim zamiarem takie okropne znęcanie się nad nim i zabijanie go” – zeznał oskarżony, przyznając się do winy.

 

Zostawił żywego

Prokurator dodał, że po wszystkim Z. zostawił skatowanego Piotra na pastwę losu. Obrona jednak wskazuje, iż jej klient nie wspomina o duszeniu, ani używaniu pręta lub cegły. Wskazuje, iż być może faktycznie Łotysz go pobił i zostawił. Ktoś inny mógł jednak go pobić, gdy ofiara została sama w parku. Jak do sprawy podejdzie sąd? Wyrok za dwa tygodnie.

 

 

Źródło:  AD.nl