Barka z 1400 tonami wapnienia zatonęła na Maas
We wtorek rano doszło do poważnego zatoru na Maas. W pobliżu wejścia do Kanału Juliana nieopodal Maastricht barka weszła na mieliznę. Jednostka utknęła. Załoga próbowała coś z tym zrobić i niestety tylko pogorszyła sytuację. To znaczy barka zeszła częściowo z mielizny, ale z racji przechyłu spowodowanego przez ten manewr nabrała wody i zatonęła.
Jednostka wyładowana 1400 tonami wapienia przy zejściu z mielizny najprawdopodobniej zbyt mocno się przechyliła. Na skutek tego woda wdarła się na pokład ładunkowy głęboko zanurzonej jednostki. Ten wypełniony wodą utracił pływalności i finalnie doprowadził do częściowego zatonięcia barki.
Pod wodą?
Nikt podczas tego wypadku nie zginął ani nie został ranny. Do całego zdarzenia doszło na relatywnie płytkim odcinku w pobliżu wejścia do Kanału Juliana, nieopodal Maastricht. W efekcie barka osiadła przechylona na dnie, przez co z pewnej z pewnej odległości wyglądała tak, jakby wszystko było w porządku. Wszystko przez płytkie koryto, zalana część barki dobiła do dna, ale wody było za mało, by zniknęła pod jej taflą.
Problemy
Wypadek ten doprowadził do dużych problemów na tym popularnym wodnym szlaku komunikacyjnym. Droga wodna między Limmel, a Ternraai została bowiem całkowicie zablokowana. Na szczęście, jak podała agencja ANP i Rijkswaterstaat, w okolicy znajdował się statek z dźwigiem. Jednostkę tę wysłano do zatopionej barki. Jej zadaniem jest podniesienie transportowca z dna tak, by szlak żeglugowy znów był w pełni funkcjonalny.
Dochodzenie
Obecnie trwa dochodzenie mające odpowiedzieć na pytanie jak doszło do całej tej sytuacji. Dlaczego jednostka ta weszła na mieliznę? Czy była zbyt mocno załadowana, a przez to zbyt głęboko zanurzona i osiadła na hałdzie piasku bezpiecznej dla innych statków, czy też był to na przykład błąd szypra, który na przykład zboczył z wyznaczonego toru wodnego?
Wypadki
To nie pierwszy wypadek na Maas. Na tej ruchliwej rzec co pewien czas dochodzi do podobnych incydentów. W październiku ubiegłego roku barka zderzyła się z jazem na wysokości Borgharen. Kolizja ta doprowadziła do uszkodzenia poszycia statku, który szybko poszedł na dno. Podniesienie wraku i udrożnienie przeprawy trwało wtedy prawie tydzień. W styczniowym wypadku całą operację powinno się udać, przeprowadzić szybciej.
Źródło: Nu.nl