Bandi zagryzł Leona, czy matka trafi za kraty?
Bandi był naprawdę kochanym psem. Gdy Maria D. była w ciąży leżał wtulony w nią, trzymają głowę na jej rosnącym brzuchu. Kiedy zaś w domu pojawił się nowy członek rodziny, czworonóg przyjął go z machaniem ogona, lizał go po rękach. Nic nie zwiastowało tragedii aż do tego feralnego dnia, w którym krzyżówka pitbulla i staffordshire terriera zagryzła dziecko polskiej rodziny. Teraz za tę tragedię matka stanęła przed sądem. Czy trafią za to za kraty?
„Żałuję tego, co się stało. Gdybym mogła, oddałabym życie za swoje dziecko” – zeznała 34-letnia Maria, stając w tym tygodniu przed sądem. Kobieta, co łatwo zrozumieć, była w bardzo złym stanie psychicznym. Na wiele pytań nie była w stanie odpowiedzieć. To, co się stało w sierpniu ubiegłego roku, w jej mieszkaniu, w Emmeloord, było dla niej zbyt żywe i bolesne.
Tragedia
Kobieta zostawiła dziecko i psa tylko na ułamek sekundy. Wyszła z salolu do oddalonej o trzy metry kuchni po butelkę mleka dla niemowlaka. Będąc w drodze, usłyszała za sobą dzienne dźwięki. Gdy się odwróciła, zobaczyła, iż pies trzymał dziecko w pysku. „To była kwestia sekund. To wydarzyło się tak szybko” – zeznała.
Matka starała się z całych sił wyrwać niemowlaka. Udało jej się to, chociaż sama przy tym została pogryziona. Niestety maluszka nie udało się uratować. Jej synek miał uszkodzenia nie tylko czaszki, ale i mózgu. Zmarł krótko po ataku.
Kochał nas
Sprawca całej tragedii Bandi był w rodzinie od trzech lat. Na początku zachowywał się nieco niespokojnie, dlatego też rodzina konsultowała się z trenerami zwierząt w Polsce i po tym zaczął się zachowywać normalnie. „Był bardzo słodkim zwierzęciem” – zeznała pogrążona w smutku matka dodając: „Był częścią naszej rodziny. On także bardzo nas kochał”.
Obserwacja
Pies po incydencie trafił na obserwację. Tam stwierdzono, iż Bandi na widok dziecka był pobudzony: „Z odciągniętymi uszami i wyłupiastymi oczami. Zdaniem badaczy zwierzę wykazuje strach, napięcie i niepewność” – stwierdził prokurator, wskazując, iż psy tego typu są „genetycznie są zdolne do dużej agresji”. W efekcie pies został uśpiony. A sprawą zajęła się prokuratura.
Wina kobiety
Prokurator wskazuje, iż kobieta nie podjęła odpowiednich środków ostrożności. Nie miała klatki dla czworonoga, a wychodząc do kuchni, zostawiła niemowlaka na poziomie wzroku psa. „Podejrzany musiał i mógł zachować się inaczej” – stwierdza prokurator. W efekcie uważa, iż kobieta jest winna zaniedbania, które doprowadziło do śmierci syna.
Wiedząc, co przeżywa matka, kara jakiej domaga się oskarżyciel, jest symboliczna. Chce, by sąd skazał ją na 4 miesiące więzienia w zawieszeniu na trzy lata. W tym czasie kobiecie nie będzie też wolno kupić nowego psa. „Ona otrzymała już najgorszą karę, jaką można sobie wyobrazić: utratę dziecka. Na co dzień odczuwa tego skutki” – mówi prokurator o kobiecie, która cierpi obecnie na zespół stresu pourazowego.
Jak do sprawy podejdzie sąd, wyrok za dwa tygodnie. Wątpliwe jednak, by wymiar sprawiedliwości wydał wyższy wyrok, niż chce prokurator.
Źródło: AD.nl