Azylanci mile widzialni, ale w małych grupach
Osoby ubiegające się o azyl są mile widziane, ale w małych grupach. Takie jest zdanie między innymi samorządowców z Utrechtu, którzy szukają mieszkań dla przybyszów z Afganistanu. Czemu? Wszystko po to, by nie tylko uelastycznić system, ale też odciąć ich od swoich pobratymców.
Gminy w prowincji Utrecht, z racji na nagły duży napływ osób ubiegających się o azyl, starają się jak najszybciej znaleźć jak najdogodniejsze miejsca, w których będzie można osiedlić ludzi uciekających przed wojną i prześladowaniami. Jednym z pomysłów jest stworzenie obok istniejącej już sieci dużych ośrodków azylowych grupy małych obiektów, niejako sąsiedzkich.
Małe ośrodki
W tych małych ośrodkach mają zostać umieszczone osoby pewne azylu lub posiadające na jego uzyskanie bardzo duże prawdopodobieństwo. Miejsca te miałyby się znajdować relatywnie blisko ich docelowego miejsca zakwaterowania (to również zapewnia gmina) i stanowić swoistego rodzaju wartość dodaną dla sąsiedztwa jak i dla samych przybyszy z Bliskiego Wschodu.
"Oswoić"
O co w tym wszystkim chodzi? Są dwie odpowiedzi na to pytanie. Pierwsza wynika z czystego pragmatyzmu. Mniejsze ośrodki łatwiej zamykać i otwierać. To zaś pozwala zwiększyć elastyczność całego ogólnokrajowego systemu. Placówki te będzie można bowiem uruchamiać według potrzeb, gdy fale ubiegających się o azyl zwiększają się lub zmniejszają.
Ważniejszą kwestią jest jednak „oswojenie” mieszkańców tych punktów. Samo określenie nie jest może zbyt trafne, ale dobrze oddaje cel, jaki mają pełnić te placówki. Mają one oswoić nowo przybyłych z rzeczywistością Holandii. Od samego początku wprowadzać ich w tamtejsze społeczeństwo i region, w którym będą potem mieszkać. Ludzie ci będą mogli chodzić do sklepów, w których później będą robić zakupy, ich dzieci nie będą musiały zmieniać szkół. Z racji odpowiednich programów przybysze poznają też zwyczaje lokalnych mieszkańców, nawiążą znajomości, a może nawet przyjaźnie. W efekcie, gdy w końcu uzyskają azyl, przeniosą się o kilka ulic dalej, nie będą więc czuć się zagubieni, jak to ma miejsce, gdy mieszkańcy dużych ośrodków wrzucani są na głęboką wodę, otrzymując mieszkanie nagle w innej części Holandii.
Ulga dla mieszkańców
Sprawa ta ma jednak pomóc nie tylko ubiegających się o azyl, ale i samym Holendrom. Praktycznie nikt nie chce ośrodka z 400 azylantami po sąsiedzku. Przybycie jednak dwóch, trzech rodzin do okolicy nie będzie stanowić problemu. Ludzie ci zostaną po prostu szybko wchłonięci. Jest dużo mniejsze ryzyko, iż powstaną getta czy ludzie ci zaczną zbierać się w kliki, a młodociani zaczną tworzyć gangi złożone z nastoletnich mieszkańców dużych ośrodków. Im bowiem mniejsza grupa, tym szybciej dostosuje się do działań i sposobu życia większości.