Awantura na posiedzeniu holenderskiego parlamentu

Uczelnia nie chce już rozmawiać z protestującymi

Sprawa palestyńska w niderlandzkim parlamencie stała się bardzo gorąca. Tak gorąca, iż musiała interweniować policja. Wszystko to nie efekt starcia polityków o przeciwnych poglądach, a propalestyńskiej demonstracji, która odbyła się w gmachu parlamentu.

„To, co się tutaj wydarzyło, jest absolutnie karygodne” – stwierdził spiker Izby Reprezentantów Martin Bosman (którego rolę można porównać do polskiego marszałka). Polityk złożył doniesienie na policję, w sprawie protestujących, którzy kilkukrotnie aktywnie zakłócali debatę w Izbie Niższej parlamentu Królestwa Niderlandów.

 

Protest

Podobnie jak w Polsce, tak i w Holandii ludzie mogą oglądać obrady na żywo nie tylko w telewizji czy internecie, ale również zasiadając na widowni w Izbie Reprezentantów. Goście mogą usiąść na galerii i z niej przysłuchiwać się debacie. Pobyt tam wymaga jednak od zebranych odpowiedniego zachowania i uszanowania powagi miejsca, w którym się znaleźli. Niestety grupa propalestyńskich aktywistów miała to za nic.

 

Flaga i krzyki

Grupa, która przybyła na galerię, rozwiesiła dużą palestyńską flagę na znak poparcia tego narodu w konflikcie z Izraelem. Szybko jednak oprócz tego gestu pojawiło się aktywne zakłócanie obrad poprzez skandowanie haseł propalestyńskich, przez co praktycznie zagłuszali to co działo się na sali. Chwilę później protestujący przenieśli się do holu głównego prowadzącego do obu Izb, gdzie również zachowywali się bardzo głośno. Akcję tę zakończyła ściągnięta przez spikera policja. Oficerowie zatrzymali i wyprowadzili aktywistów.

Sankcje

M. Bosman zapowiedział, iż działania te nie pozostaną bez odpowiedzi. „Na każdego, kto zachowa się niewłaściwie, nałożymy zakaz wejścia” – stwierdził polityk. Trudno powiedzieć, czy protestujących czekają sankcje finansowe lub karne. Protest bowiem nie był nielegalny.
Posłowie zastanawiają się jednak, czy nie ograniczyć jakoś otwartości parlamentu, by w przyszłości uchronić się przed takimi wydarzeniami. „To denerwujące, ponieważ lubimy, gdy jest publiczność i ludzie mogą wejść, ale ma to też negatywny wpływ” – powiedział spiker.

 

Polityka

Co zaś do samych reakcji politycznych Bosman dystansuje się od całej sprawy i nie chce stawać po żadnej ze stron. Część polityków nazwała hasła demonstrantów antysemickimi, karygodnymi i zgubnymi. Inni zastanawiają się, jak apele o pomoc głodującym Palestyńczykom w Strefie Gazy i prośby o powstrzymanie tego co robi tam Izrael, można nazwać antysemityzmem.
Dużo kontrowersji wzbudziły też słowa „Od rzeki do morza Palestyna będzie wolna” – jedni widzą w nich chęć Palestyńczyków do samostanowienia. Inni zaś uznają to za antysemickie żądanie usunięcie Izraela z mapy świata. W sprawie tej jednak punkt widzenia zależy od przysłowiowego miejsca siedzenia. Każdy ma swoje racje i zapewne nie był to ostatni tego typu incydent.

 

 

Źródło:  Nu.nl