Autobus z Polakami i muzułmanie na cenzurowanym

Mieszkańcy i samorządowcy w Sint Willebrord od jakiegoś czasu z ciekawością, ale i rosnącym niepokojem przyglądają się pewnemu rytuałowi. W prawie każdy czwartek na Emmausplein przyjeżdża autobus pełen Polaków. Co jest jednak w tym niepokojącego?

Czwartek, autobus Europlus należący do agencji pracy tymczasowej z Tiel przyjeżdża na Emmausplein. Jego pasażerowie wysiadają i szybko udają się do supermarketów i sklepików rozsianych w okolicy. Po dłuższej chwili wszyscy wsiadają z powrotem i odjeżdżają z miasteczka.

Nie jest więc żadną zagadką, iż nasi rodacy przyjeżdżają tam na zakupy. Aldi, Jumbo ulokowane naprzeciw siebie, w połączeniu z dziesiątkami małych sklepików w okolicy, to doskonałe miejsce na tego typu wypad. Jedyne co nieco dziwi społeczność to to, iż w rejonie nie ma żadnych polskich sklepów.

Nowa rzeczywistość

Jeszcze rok temu nikt nie miałby za złe, iż raz w tygodniu do miasta przyjeżdża autobus z migrantami zarobkowymi, którzy dokonują dużych zakupów, napędzając lokalną gospodarkę. Ludzie Ci bowiem nie sprawiają większych problemów. Wszystko przebiega szybko i sprawnie. Nie ma picia na ławkach, czy burd w ich wykonaniu.

Problemem jest jednak nowa rzeczywistość. Lokalne władze z powodu epidemii koronawirusa patrzą na przyjezdnych niejako jak na zło konieczne. Zyski wynikające z ich zakupów są bowiem dużo niższe niż ryzyko zarażenia się od obcych. A ryzyko to ma być relatywnie duże. Polacy mają bowiem chodzić grupkami. Nie przestrzegają odległości półtora metra, nie noszą też maseczek na ustach. Jeśli zaś doda się do tego tłok i ścisk w miejscu ich pracy czy nocowania, może się okazać, iż któryś z przybyszy z Europy Środkowej będzie nosicielem COVID-19 i zarazi klientów lub pracowników jednego z tamtejszych sklepów. Problem rozwiązałyby więc maseczki, dezynfekcja rąk i dystans. Niestety trudno to wyegzekwować.

 

Podwójne standardy

Rosnące zaniepokojenie wywołały też podwójne standardy w przypadku naszych rodaków. Okazuje się, iż pasażerowie busa nie byli zatrzymywani przez policję. To ma się jednak niedługo zmienić. Patrole mają wystawiać mandaty Polakom, gdy ci nie przestrzegają zasad. Tak by nie było równych i równiejszych.

 

Rasizm

Opisywany tu przykład jest jednak wyjątkowo delikatny. Autobus i Polacy to lokalny problem. W sprawie migrantów, ale na poziomie krajowym wypowiedział się również rozpoznawalny z pierwszych stron gazet, holenderki polityk Geert Wilders, znany z niechęci do cudzoziemców.  Lider PVV nawiązując do sytuacji na holenderskich OIOM’ach napisał dość ostry post w mediach społecznościowych. „Leczenie Henka i Ingrid z rakiem lub niewydolnością serca zostanie ponownie przełożone, ponieważ IC (OIOM) są głównie okupowane przez Mohameda i Fatimę, którzy nie mówią w naszym języku i nie przestrzegają zasad”. Jak zauważa bowiem polityk, większość pacjentów na intensywnej terapii pochodzi z niezachodniego kręgu kulturowego. Są to ludzie, którzy nie integrują się z Holendrami, często nie znają języka i nie przestrzegają zasad koronowych. Mimo tego państwo musi wydawać ogromne środki na ich leczenie. To zaś nie podoba się nie tylko politykowi, ale i dużej części bardziej prawicowego społeczeństwa Niderlandów.