Atak na Ukrainę prosto z Holandii
Holenderski rząd wielokrotnie wskazywał, iż w 100% popiera niezależną i suwerenną Ukrainę i udzieli wsparcia władzom tego państwa w przypadku rosyjskiej agresji. Rząd nie wyśle tam jednak swoich żołnierzy. Nie oznacza to bynajmniej, iż Holendrzy nie walczą z wrogiem. Niderlandzcy specjaliści od cyberbezpieczeństwa pomagają Ukraińcom bronić sieci przed rosyjskimi i białoruskimi hakerami. W tej sytuacji na ironię zakrawa fakt, iż jeden z ostatnich ataków paraliżujący ukraińskie strony rządowe, został wyprowadzony właśnie z krainy tulipanów.
Atak z Niderlandów
Czyżby więc Holandia sama tworzyła zagrożenia, z którymi później tak dzielnie ramię w ramię z Ukraińcami walczyła? I tak i nie. Zagrożenie to stworzył holenderski wolny rynek. Niderlandy to bowiem nie tylko brama do Europy z racji tamtejszych portów. To również europejska baza danych. W krainie tulipanów znajduje się wiele serwerowni i węzłów sieci, tworząc z tego małego państwa jeden z kluczowych elementów na europejskiej mapie IT. Co to jednak ma wspólnego z atakiem na Ukrainę?
Jak się bowiem wczoraj okazało, jedna z holenderskich firm wynajęła swojemu klientowi serwery, które później posłużyły do wyprowadzenia ataku powodującego zamknięcie ukraińskich witryn należących do agencji rządowych i banków. Portale te na skutek precyzyjnie wymierzonego ciosu nie działały przez wiele godzin. Gdy informatykom w końcu udało się udaremnić obce przejęcie stron, służby cyberbezpieczeństwa USA, Wielkiej Brytanii i Holandii, Ukrainy rozpoczęły dochodzenie mające ustalić, skąd dokonano ataku. Śledztwo to doprowadziło do... Holandii.
Pełna współpraca
W efekcie policja zapukała do dwóch serwerowni, które były wykorzystane do ataków. Przedsiębiorstwa te zostały poproszone o wyłączenie owych serwerów, dowodów przestępstwa. Prokuratura ani policja nie mają żadnych zastrzeżeń do niderlandzkich podmiotów. Stosując pewną analogię, nie można oskarżyć producenta broni o to, iż ktoś, kto nabył ją od niego legalnie, później kogoś zastrzelił. Firmy te są jednak gotowe w pełni współpracować ze służbami, by namierzyć sprawców wirtualnego terroru. „Sprawdzamy tożsamość naszych klientów. Jeśli policja poprosi o te informacje, może je zdobyć” – powiedział dziennikarzom Nu.nl przedstawiciel jednej z nich.
Być może dzięki tym danym uda się potwierdzić to, o czym wielu mówi już nieoficjalnie od pewnego czasu, czyli o tym, że za całą tą akcją stoi rosyjski wywiad GRU i jego hakerzy.
Źródło: Nu.nl