Aresztowanie po aferze z Koranem w Arnhem

Aresztowanie po aferze z Koranem w Arnhem

W sobotę funkcjonariusze policji aresztowali w Arnhem 38-letnią kobietę. Trafiła ona w ręce stróżów prawa po tym jak zdeklarowała, iż chce podrzeć Koran, świętą księgę muzułmanów. Jej akcja miała być niejako działaniem zastępczym, po tym jak przywódca skrajnie prawicowej grupy Pegida, Edwin Wagensveld, wycofał się ze zniszczenia świętego dla muzułmanów pisma. 

Holenderkę zatrzymano nawet nie za podarcie Koranu, a za samo stwierdzenie, iż to zrobi. Wszystko to brzmi dość bulwersująco. Wskazywałoby bowiem, iż Królestwo Niderlandów stało się krajem wyznaniowym, gdzie rządzą ostre prawa islamu i gdzie nawet za stwierdzenie, iż chce się zniszczyć świętą księgę, można mieć problemy z prawem. Tak na szczęście nie jest. Powód zatrzymania był inny. Wedle holenderskiego prawa, z Koranem można bowiem zrobić dosłownie wszystko. Dla sądu jest to książka jak każda inna. Już jakiś czas temu odbył się proces w tej sprawie, w której wymiar sprawiedliwości stwierdził, iż nie można mówić o świętości obiektu, który jest powielany i sprzedawany w tysiącach egzemplarzy. Za co więc zatrzymano 38-latkę?

 

Przepisy

Kobieta z Vorden w Geldrii, trafiła na krótki czas na „dołek” z racji złamania zupełnie innych paragrafów. Władze Arnhem, mając na uwadze jak mogą zakończyć się akcje Pegidy, zaostrzyły lokalne przepisy, zabraniając „zaburzania porządku poprzez prowokacyjne zachowanie". To właśnie na ich mocy policjanci zatrzymali kobietę. Publiczne i ostentacyjne zniszczenie Koranu na oczach muzułmanów niewątpliwe jest zaś takim działaniem.

Wyrok

Z drugiej jednak strony działanie takie mieści się w granicach wolności wyrażania poglądów. W efekcie 38-latkę szybko zwolniono. Ukarano ją jedynie krótkotrwałym zakazem obszarowym. Wszystko po to, by po wyjściu z komendy nie zrobiła tego, co chciała w miejscu, w którym chciała i o czasie, którym chciała.

 

Dmuchać na zimne

Dzięki powstrzymaniu kobiety i tego, że Edwin Wagensveld finalnie również nie zniszczył świętej księgi, w mieście udało się uniknąć powtórki styczniowych wydarzeń. Wtedy w wyniku demonstracji szefa Pegidy, doszło w mieście do zamieszek, gdzie tłum muzułmanów rzucił się na policję i Edwin Wagensvelda, który został ranny. Tym razem, jak wskazuje miasto, ryzyko było jeszcze większe. Włodarze mówili bowiem nawet o zagrożeniu terrorystycznym. Czyżby więc demonstrowanie swoich poglądów groziło w Arnhem śmiercią? Być może przyjdzie nam się przekonać niestety już niedługo. Lider Pegidy zapowiada bowiem powrót do Arnhem i kolejne antyislamskie wystąpienia.

 

 

Źródło:  Nu.nl