Allach, białaczka, leczenie i ucieczka z Holandii
Młoda 24-letnia muzułmanka z Zwolle zachorowała na ostrą odmianę białaczki. Stan Dilary pogarszał się tak szybko, iż w pewnym momencie lekarze ze szpitala Isala w Zwolle chcieli po prostu odłączyć wtyczkę sprzętu podtrzymującego ją przy życiu. Rodzice i krewni, powołując się między innymi na zasady wiary, złożyli sprawę do sądu, by tego uniknąć. Sprawa jednak nie została rozpatrzona, ponieważ dziewczyna została wywieziona do Turcji.
24-letnia Dilara była typową młodą kobietą, która pracowała w jednym z supermarketów Jumbo w Holtenbroek. W grudniu muzułmanka zaczęła się źle czuć. Gdy poszła do lekarza, zdiagnozowano u niej szybko postępującą ostrą odmianę białaczki. Kilka tygodni później, 31 grudnia, dziewczyna nie potrafiła już oddychać samodzielnie. Nieprzytomna leżała podłączona pod respirator. Sytuacja była tak zła, iż lekarze ze szpitala Isala w Zwolle nie widzieli szans na wyzdrowienie.
Sądowa batalia
Widząc, iż dziewczyna nie ma praktycznie żadnych szans się wykaraskać, lekarze z dniem pierwszego lutego chcieli przerwać leczenie, skupiając się na działaniach paliatywnych, a nawet na ewentualnym odłączeniu sprzętu podtrzymującego życie. Rodzice nie mogli jednak pogodzić się z tą decyzją. Sprawa trafiła więc do sądu. Krewni 24-latki liczyli, iż ten nakaże lekarzom prowadzić dalszą walkę o zdrowie młodej kobiety. Wśród argumentów pojawił się między innymi ten, że „do Allaha należy decyzja, czy Dilara umrze, czy nie”, a nie od lekarzy, którzy zaniechają leczenia.
Wywózka do Turcji
Do sprawy przed sądem jednak nie doszło. Rodzice kobiety zdecydowali się podjąć ryzyko i transportem medycznym przewieźć ją do Turcji na dalsze leczenie. Stało się tak między innymi z racji tego, iż prawnik rodziny wskazał, że sąd może stanąć po stronie szpitala i pozwolić na odłączenie Dilary od aparatury. W tym momencie rodzina muzułmanki musiałaby bezsilnie patrzeć, jak 24-latka umiera na ich oczach zgodnie z niderlandzkim prawem.
Źródło:Ad.nl