Alarm w elektrowni atomowej

Alarm w elektrowni atomowej

Słysząc pierwsze medialne przecieki o poważnym alarmie w elektrowni atomowej w belgijskim mieście Doel, w Brabancji Środkowej, wielu Belgów i Holendrów widziało już siebie ewakuowanych tak jak ludność z Czarnobyla lub Fukushimy. Na miejsce wysłano strażaków i ekspertów atomistyki. Co się stało? Faktycznie ktoś popełnił błąd w sterowni. Doprowadził on jednak, na szczęście nie do skarżenia, a ogłoszenia fałszywego alarmu.

Gdy służby przybyły na miejsce, okazało się, iż miał miejsce drobny incydent podczas prac w „nieatomowej” części elektrowni, znajdującej się raptem kilka kilometrów od holenderskiej granicy. Informacja ta dotarła do sterowni zakładu. Wydarzenie to było całkowicie niegroźne i nie miało wpływu na pracę kompleksu. Niestety pracownik, być może z racji stresu lub braku wiedzy, zinterpretował zdarzenie jako poważne niebezpieczeństwo i podniósł alarm podobny do tego, jakby doszło faktycznie do uszkodzenia reaktora.

Informacja o alarmie postawiła na równie nogi praktycznie wszystkich strażaków w okolicy. Wezwano również wszystkich ekspertów atomistyki, którzy skończyli już swoje dyżury w elektrowni. Gdy jednak pod zakład podjeżdżali ratownicy i pracownicy, załoga już wiedziała, iż to wszystko na wyrost i przekazała, że ludzie mogą spokojnie wrócić do domu i nic złego się nie stało.

 

Śledztwo

Mimo, iż był to zwykły błąd ludzki, fałszywy alarm zostało w Belgii wszczęte śledztwo mające odpowiedzieć na pytanie, jak do tego doszło. Czarnobyl pokazał bowiem dobitnie, iż przy tego typu instalacjach obsługa musi być doskonale wykwalifikowana i wiedzieć co robi. Takie błędy, jak i wszystkie inne nie mają prawa się tam zdarzyć. Elektrownia atomowa ma pewne, ściśle ustalone procedury, których należy bezwzględnie przestrzegać, by nie doszło do tragedii. Wczoraj zaś coś zawiodło.

 

Nie ma tego złego

Paradoksalnie jednak część ekspertów cieszy się, że doszło do takiej sytuacji. Pokazała ona bowiem, bez żadnych negatywnych konsekwencji dla ludzi i środowiska, jak szybko mogą zareagować służby ratownicze, gdyby faktycznie stało się coś poważnego. Dlatego też niektórzy wskazują, iż ten przypadkowy incydent należy traktować jako udany test gotowości personelu i służb ratowniczych, który daje nadzieję, iż jeśli faktycznie stałoby się coś złego, sytuację uda się szybko opanować.

 

 

Źródło:  Nu.nl