Akcja foka, czyli wirtualny szturm Japończyków

Akcja foka, czyli wirtualny szturm Japończyków

Obecny świat dzięki informatyzacji, dzięki sieciom światłowodowym i internetowi skurczył się jak nigdy. Obieg informacji jest zawrotny, a ludzie z drugiej strony globu mogą dowiedzieć się praktycznie o wszystkim, co dzieje się dziesiątki tysięcy kilometrów od nich. Przekonało się o tym ostatnio Pieterburen Seal Center. Fokarium to stało się bowiem nagle celem internetowego szturmu Japończyków, za ludźmi zaś poszły datki liczone w tysiącach euro.

Japończycy nagle, praktycznie z dnia na dzień zaczęli wpłacać pieniądze na fokarium i wchodzić na jego  stronę internetową. Ilość połączeń z kraju kwitnącej wiśni jest ogromna i wzięła się praktycznie znikąd. Jak to możliwe?

Wszystko zaczęło się w czwartek, kiedy jeden z japońskich internautów na platformie X udostępnił, u siebie transmisję na żywo z fokarium, gdzie prezentowane były szczenięta fok, które niedawno przyszły na świat. Te małe morskie ssaki nagle, dzięki wspomnianemu internaucie, zaczęło oglądać setki ludzi w Japonii. Widzowie wzajemnie wysyłali sobie linki. Dlaczego? Co było tak niezwykłego w live streamie z basenu, w którym 11 młodych fok znalezionych na holenderskich plażach wraca do zdrowia, szykując się do wypuszczenia na wolność?

 

Reakcja wirusowa

Jak wspominają pracownicy fokarium, nagle zauważyli, iż ich live ogląda nie tak jak zwykle 10-30 osób a ponad trzysta. Było to dziwne. Jeszcze dziwniejsze było to, iż szybko okazało się, że transmisję tę podziwiali prawie sami Japończycy, a ich liczba stale się zwiększa. Badający to pracownicy odkryli, iż ich stream udostępnił na X użytkownik jednego z japońskich kont. Jego post zaś udostępniono aż 26 tysięcy razy w Azji, co przełożyło się na to, że na krótszą lub dłuższą chwilę foki przyszło oglądać aż 15 milionów użytkowników. Konto na YouTube fokarium również zyskało nagle 23 tysiące obserwujących, a w kulminacyjnym momencie te morskie ssaki na raz oglądało aż 9 tysięcy osób.

Nie tylko oglądając

Szybko jednak się okazało, iż Japończycy nie tylko oglądali foki. Na konto fokarium zaczęły wpływać również datki. W niecałe 24 godziny uzbierano połowę średniej miesięcznej kwoty darowizn. „Mieliśmy jak dotąd trudny rok. Dlatego jesteśmy z tego bardzo zadowoleni. Daje nam to wszystkim mnóstwo energii” – mówią pracownicy ośrodka, cieszący się ze wsparcia i zainteresowania ich pracą.

 

Dlaczego?

Dlaczego Japończycy tak nagle zaczęli oglądać te ssaki i przesyłać pieniądze na fokarium? Pracownicy placówki zasiedli do komputerów i za pomocą tłumaczy starali się odpowiadać na pytania Japończyków. Podczas tych rozmów dowiedzieli się skąd to nagłe zainteresowanie tymi drapieżnikami. „Liść herbaty unoszący się pionowo w herbacie jest w Japonii symbolem szczęścia. Kiedy foki wiszą pionowo w wodzie, wyglądają trochę jak ten liść” – mówią pracownicy, wskazując, iż Japończycy zaczęli utożsamiać je ze szczęściem. Resztę zrobiły już potem same szczenięta, które ze swoimi wielkimi oczami są po prostu urocze i widzowie się w nich zakochali, rozsyłają linki do transmisji znajomym.

 

Źródło:  Nu.nl