Planeta Singli 3 w Holandii
Pomimo że święto zakochanych już za nami, to nadal warto wybrać się do kina na Planetę Singli 3, zwieńczenie serii jednej z najlepszych polskich komedii romantycznych ostatnich lat.
Wydawać by się mogło, iż niespełna trzy miesiące dzielące premiery drugiej i trzeciej części Planety Singli nie wróżą nic dobrego. Tyle czasu trzeba czasem poświęcić, by nakręcić jeden, dwa odcinki dobrego serialu, a nie pełnometrażową produkcję. Niemniej ekipie na czele z Michałem Chacińskim, udało się stworzyć godne zwieńczenie trylogii. Przeczy ono popularnemu stwierdzeniu, iż polskie komedie romantyczne to buble reżyserskie, kręcone tanim kosztem.
Planeta Singli 3 dobitnie przeczy twierdzeniu, iż polskie komedie romantyczne to paździerz.
Z miasta na wieś
Akcja trzeciej części Planety Singli nie rozgrywa się, jak dwóch poprzednich, w wielkich aglomeracjach miejskich, ale przenosi się na wieś. Tam w malutkiej, rodzinnej miejscowości Tomka ma odbyć się jego ślub. Już samo to przeniesienie akcji na wieś, staje się doskonałym pretekstem do wielu gagów, czy słownych utarczek. Chacińskiemu udało się tu bowiem sprawie skonfrontować ze sobą dwa światy. Widz może więc zobaczyć nowoczesną i ultraliberalną Warszawę, która musi skonfrontować się z Polską wsią. Pokazana jest ona tutaj jako encyklopedyczny przykład małomiasteczkowego konserwatyzmu.
Bo z rodziną najlepiej wychodzi się na… filmie
Komediowe starcie miasto-wieś to jednak niejedyny element, który zapewni widzowi porządną dawkę śmiechu. Duży uśmiech na jego twarzy wywołają również perypetię i konflikty bohaterów. Wielka zasługa w tym kreacji poszczególnych postaci. Tomek, w którego znów wciela się Maciej Stuhr, musi zmierzyć się z granym przez Borysa Szyca bratem. Jako starszy musiał pozostać na ojcowiźnie, zamiast szukać szczęścia w mieście. Gdyby tego było mało, całą sytuację zaognia pojawienie się ojca obu braci. W tej roli Bogusław Linda, który to przed wielu laty wolał wybrać życie pełne przygód i kobiet w różnych miejscach świata, a teraz postanowił przyjechać na ślub syna.
103 minuty doskonałej zabawy
Wszystko to sprawia, że widz w kinie nie będzie się nudził. Mnogość zabawnych sytuacji składających się na wątek główny państwa młodych, jak i poboczne epizody ich przyjaciół, śmieszy i trzyma w napięciu do samego końca. Wszystko za sprawą sprawnego montażu, dobrego scenariusza i… okrojenia filmu, który jest najkrótszy z całej trylogii i trwa raptem 103 minuty. Jeśli jednak widz lubi pośmiać się nie tylko z przygód bohaterów, ale i przejaskrawionych naszych narodowych przywar, to te 103 sprawią mu wielką radość.
Film będzie można zobaczyć w wielu kinach na terenie całej Holandii, między innymi: Vue Cinemas, Kinepolis czy Pathé.