5 miesięcy aresztu za kradzież słoika i to nie koniec

5 miesięcy aresztu za kradzież słoika i to nie koniec

Holenderski system karny jest pełen paradoksów. Opinię społeczną nierzadko bulwersują sprawy pedofili czy pijanych kierowców, którzy po zabójstwie człowieka na pasach trafiają do celi nie na lata, a miesiące. Z drugiej strony nasz rodak za kradzież słoika z tabletkami witaminowymi przebywa w areszcie już 5 miesięcy.

W celi placówki Torentijd w Middelburgu przebywa Polak. Gdy inni współwięźniowie pytają się go, dlaczego jest tu już prawie od pięciu miesięcy ten kluczy z odpowiedzią. Czemu? „Jeśli powiem za kradzież słoika tabletek witaminowych, wyśmieją mnie” - mówi nasz osadzony rodak. Wszystko to brzmi jak ponury żart, ale nim niestety nie jest.

 

40-letni obywatel znad Wisły musi odpowiedzieć za „zbrodnie”, jakich dokonał, stając przed wieloizbowym sądem w Bredzie. Co znajduje się w akcie oskarżenia? Prokurator postawił sprawę jasno, 8 marca mężczyzna wyszedł ze sklepu w Bergen op Zoom ze słojem tabletek witaminowych, kamiennym posążkiem i przecinakiem do cięcia drutu nie płacą za nie.

 

Recydywa

Wszystko to brzmi dość kuriozalnie, areszt za kradzież rzeczy o wartości kilkudziesięciu euro? Jak jednak wskazał sąd: „Wiele razy obiecywałeś, że już tego nie zrobisz. Wiele razy mówiłeś, że nie będziesz pić”, dobitnie ukazując, iż przed wymiarem sprawiedliwości stanął recydywista mający problemy z alkoholem.
Oskarżony przyznał rację sędziemu. „Kiedy piję, robię głupie rzeczy” – powiedział przez tłumacza. Dotychczasowy pobyt w zakładzie karnym jednak go wiele nauczył, naprostował. Uważa nawet, że jest w stanie wrócić na właściwe tory, przy wsparciu swojej dziewczyny.

 

Bez szans

Prokuratura nie widzi jednak na to szansy. Oskarżyciel wskazuje, iż mężczyzna nie mówi ani po holendersku, ani po angielsku, przez co nie może liczyć na owocną współpracę z opieką społeczną. Poza tym mężczyzna już otrzymywał takie szanse, ale nie współpracował z kuratorem.
W efekcie prokurator proponuje umieszczenie 40-latka w Inrichting voor Stelselmatige Daders, czyli ośrodku dla uporczywych przestępców, na okres co najmniej 2 lat. Być może tam zmieni swoje nastawienie do życia. Oskarżyciel wskazuje bowiem, że wcześniejsze wyroki nie miały żadnej mocy wychowawczej.

 

Podwójne standardy?

Obrońca Polaka podczas procesu uderza w podwójne standardy.  Wskazuje, iż w Holandii wszyscy są równi wobec prawa, ale nie jego klient. Gdyby na ławie oskarżonych siedziałby Holender lub Anglik to sąd zapewne zgodziłby się na działanie w opiece społecznej. Tu jest zaś Polak, czym różni się od dwój pozostałych? Językiem? Ten nie może sprawić, iż jedni za to samo pozostaną na wolności, a drudzy trafią na dwa lata za kraty, argumentuje obrona. Bariera językowa nie może być bowiem czymś, co powoduje wręcz rasizm strukturalny w wymiarze sprawiedliwości.
Jak do tych słów podejdzie sąd? Przekonamy się 31 sierpnia.

 

Źródło: Ad.nl