Bose dzieci w wieku 3 i 2 lat, stojące w deszczu na ulicy w Amsterdamie

Jechał na egzamin na prawo jazdy, sam prowadząc auto. Nie dotarł do celu

Funkcjonariusze policji znaleźli dwójkę małych dzieci w wieku zaledwie dwóch i trzech lat, stojących na ulicy w ulewnym deszczu. Chłopiec stał boso na ulicy, jego siostrzyczka zaś dreptała w czymś, co było jej kołderką, podobną do śpiwora.  

W minioną niedzielę w mediach społecznościowych policja regionu Boven IJ w stolicy podzieliła się historią, jaka miała miejsce w jeden z bardzo deszczowych dni końca listopada. „Jedna z naszych jednostek ratunkowych w Amsterdamie Północnym została zaalarmowana przez zaniepokojonych świadków, o tym, że dwójka małych dzieci spaceruje po ulicy w zimnym deszczu bez rodziców. Dzieci stały w pobliżu przejścia dla pieszych” – można było przeczytać na profilu policji na FB.

 

Natychmiastowe działania

Po takich informacjach od lokalnej społeczności policja wysłała natychmiast patrol. Funkcjonariusze po paru minutach odnaleźli dwójkę dzieci. Mimo szybkiej reakcji maluchy nie były w najlepszym stanie. Jak przekazali oficerowie, dzieci były całe przemoczone i trzęsły się z zimna. Nie powinno to jednak dziwić, gdy chłopiec był boso, a dziewczynka miała na sobie tylko całkowicie przemoknięty śpiworek.
Policjanci zdecydowali się zabrać malców natychmiast na komisariat, ponieważ nie potrafiły one powiedzieć, gdzie mieszkają.

Niestandardowe wyposażenie

Na komendzie otrzymały one coś ciepłego do jedzenia i picia. Wzięły też gorący, rozgrzewający prysznic. Malcom wymieniono też pieluchy, chociaż z tym było na posterunku najtrudniej. Podczas gdy część komendy pilnowała i zabawiała małych gości, inne patrole próbowały ustalić, gdzie mieszkają dzieci.

 

Nerwowi rodzice

Po pewnym czasie na komendzie zjawił się bardzo poddenerwowany ojciec. Mężczyzna przekazał, że razem z żoną mieli bardzo ciężką noc z powodu swojego drugiego dziecka. Udało im się zasnąć dopiero nad ranem i obudzili się godzinie jedenastej. Jak się okazało, ich pociechy wstały wcześniej. Braciszek zabrał swoją siostrzyczkę, otwarł drzwi wejściowe, zjechał windą na dół i poszedł na spacer. Gdy więc rodzice się obudzili, malców już nie było.
Tato zabrał dzieci do domu. Można powiedzieć, iż nic się nie stało. Policja jednak ze względów proceduralnych zgłosiła sprawę instytucji opiekuńczej.

Źródło:  AD.nl