23 centymetry przyczyną strachu pary w Dongen
Czy 23 centymetry to dużo, czy mało? Dla niektórych w kwestii sypialnianej to bardzo dużo. W efekcie stało się to poważnym problemem dla pewnej pary, która teraz może stracić swój wymarzony dom. Wszystko przez zawistnych sąsiadów, którzy domagają się jego wyburzenia.
23 centymetry
Jak to możliwe? Para, która niedawno postawiła sobie w Dongen swój wymarzony dom przeżywa obecnie bardzo nerwowy okres w swoim życiu. Jak się okazało, ich willa jest zbyt wysoka w porównaniu z budynkiem sąsiadów. W efekcie mieszkańcy domu obok uważają, iż nowi lokatorzy parceli obok mogą wręcz zaglądać do ich sypialni. Ich zdnaiem jest to niedopuszczalne i domagają się zburzenia budynku. Jak bardzo wysoka jest ta willa, iż rodzi takie problemy? Są to wspomniane na wstępie 23 centymetry.
Mierzenie
Na pierwszy rzut oka wszystko się zgadza. Dom ma 8 metrów 70 centymetrów, czyli dokładnie tyle ile znalazło się w pozwoleniu na budowę. Nie zgadzać się ma zdaniem sąsiadów punkt, w którym dokonano tego pomiaru. Ich zdaniem poziom gruntu znajduje się niecałe 30 centymetrów niżej, niż uważa gmina i nowi lokatorzy. W efekcie zdaniem sąsiadów dom ma nie 8,70 metra a 8,93 metra wysokości. Wersję tę potwierdza też sąd administracyjny. Zniesmaczeni rozmiarem budynku lokatorzy zza płotu zgłosili bowiem całą sprawę do sądu.
Niedopuszczalne
23 centymetry, rozpatrując całą wysokość budynku, nie wydaje się wartością dużą. Dla najbliższych sąsiadów, a także kilku innych mieszkańców okolicy (najpewniej przekonanych przez tę pierwszą parę), taka różnica jest nie do zaakceptowania. Jo Bollen – sąsiad wypowiadający się w mediach za całą grupę przeciwników nowej willi jest zdania, iż z tej sytuacji istnieje tylko jedno wyjście:
„Uważamy, że rozbiórka jest nieunikniona. Ten dom leży co najmniej 30 cm wyżej niż nasze domy, przez co można łatwiej zaglądać do naszych pokoi i ogrodu. Uważamy, że gmina popełniła niewybaczalne błędy. Innym problemem jest to, że gmina w żaden sposób nie uwzględnia innych mieszkańców ulicy. Jest oczywiste, że poziom terenu i punkt odniesienia zostały źle określone, przez co dom jest wyższy, niż powinien być. Trzeba coś z tym zrobić”.
Gmina
Z wypowiedzi Bollen’a wynika, iż to co się stało, nie było złą wolą nowych lokatorów, a błędem urzędników, którzy dokonali złych pomiarów i zgodzili się na taki dom. Sąd podczas procesu, o którym wspomnieliśmy wyżej, chciał zadać kilka pytań pracownikom gminy. Nikt jednak z gminy nie przybył na proces. Wymiar sprawiedliwości nie mógł więc dowiedzieć się jak doszło do wydania pozwolenia na tę budowę.
Szukanie dziur
Nowi mieszkańcy są przerażeni całą tą sprawą. Ten dom to ich spełnienie marzeń. Nie powstał po to, by kogoś podglądać, ale po to by spokojnie żyć, tymczasem sąsiedzi szukają dziury w całym. Para przed sądem przedstawiła dokumenty, z których wynika iż dostali pozwolenie na budowę i wybudowali dom zgodny z tym dokumentem. Zaprezentowali też dokumenty z pomiarów, które wydają się być słuszne. Uważają więc, iż cały ten proces to farsa i sprawa powinna się natychmiast zakończyć.
Rada Stanu
Strony nie doszły do porozumienia i finalnie sprawa trafiła na wokandę Rady Stanu. Gmina przedstawiła jej pismo, iż nie miała obowiązku stawiać się w sądzie niższej instancji. Napisała też, iż popiera stronę mieszkańców ze zbyt wysokim domem, co jest o tyle zrozumiałe, że w przeciwnym razie sama przyznałaby się do błędu.
Wyrok
Jak do sprawy podejdzie Rada Stanu? Wyrok za dwa tygodnie. Wyrok ten zaś może pociągnąć za sobą kolejne pozwy. Jeśli bowiem sąd orzeknie, iż trzeba zburzyć dom, czego chcą sąsiedzi, kto ma za to zapłacić? Właściciele, czy gmina z racji rzekomo błędnych obliczeń. Kto ma też postawić nowy budynek, czy można tu mówić o odpowiedzialności urzędniczej, a może doszło do nadinterpretacji i samowoli budowlanej, a może Rada uzna, iż 23 centymetry nie są wartością, której trzeba się obawiać?
Źródło: AD.nl