Bliski kontakt z naturą i policją

Polak ofiarą wypadku w Lemelerveld

Jesienno-zimowe warunki potrafią być zdradliwe na drogach. Przekonał się o tym kierowca, który miał stanowczo zbyt bliski, niechciany kontakt z holenderską przyrodą.

Najnowsze informacje z Holandii mówią o dość dziwnym wypadku mającym miejsce w nocy z czwartku na piątek, na Binnenhaven w Den Helder. Kierowca, jadąc drogą nieopodal wody, stracił nagle panowanie nad pojazdem. Maszyną zarzuciło i uderzyła w jedno z dość rzadko rosnących na poboczu drzew. Siła uderzenia była na tyle duża, że w srebrnym samochodzie wystrzeliły praktycznie wszystkie poduszki powietrzne, a silnik zamienił się w poskręcaną kupę metalu kabli i plastikowych rurek. Auto najprawdopodobniej nadaje się obecnie już tylko do kasacji.

 

Pomimo tak poważnych uszkodzeń można mówić o bardzo dużym szczęściu. Po pierwsze pojazd nie wpadł do wody. Wtedy wszystko mogłoby się skończyć utonięciem kierowcy, który najzwyczajniej w świecie poszedłby na dno razem z pojazdem. Po drugie pomimo „skasowania” auta kierowca nie doznał żadnych poważniejszych obrażeń i był w stanie opuścić wrak o własnych siłach.

 

Ucieczka

Często w telewizji można usłyszeć o ucieczce z miejsca wypadku, gdy np. kierowca nie udziela pomocy potrąconemu pieszemu i odjeżdża. W tym przypadku stało się coś podobnego. Chociaż w wypadku nie uczestniczyły osoby trzecie, a drzewo również nie wymagało udzielenia pierwszej pomocy, to kierujący samochodem, na polskich tablicach rejestracyjnych, zachowywał się dość dziwnie. Gdy lokalni mieszkańcy i świadkowe zdarzenia podeszli zobaczyć, czy nic mu się niestało, on uciekł i starał się schować w jednym z okolicznych budynków.

 

Policja

Chwilę po zdarzeniu na miejscu zjawiła się policja. Mundurowi nie mieli większych problemów z odnalezieniem kierowcy. Mężczyznę zabrano więc na komisariat w celu przesłuchania. Śledczy nie ujawniają czy doznał on obrażeń podczas wypadku. Niemniej jednak został on przewieziony przez stróżów prawa do szpitala na rutynowe badania. Nieoficjalnie mówi się, że śledczy chcieli również, by lekarze sprawdzili, czy kierujący nie znajdował się pod wpływem alkoholu lub narkotyków.

 

Ucieczka

Obecnie funkcjonariusze prowadzą dochodzenie w sprawie kolizji z drzewem. Śledczy chcą ustalić, co było przyczyną wypadku, a tym bardziej, co skłoniło kierowcę do ucieczki na piechotę i szukania schronienia w jednym z okolicznych domów. Najnowsze informacje z Holandii, płynące ze źródeł bliskich oficjalnym, mówią zaś, że kierowca podczas jazdy miał zdecydowanie więcej promili, niż dopuszczają tego niderlandzkie normy. Nieoficjalnie mówi się również, iż kierującym był Polak. Policja nie potwierdza jednak tej informacji. Stwierdza tylko to, o czym pisaliśmy wcześniej, że maszyna miała nasze rodzime tablice rejestracyjne.

 

Interesują Cię najnowsze informacje z Holandii? Odwiedź naszą stronę główną.